- Adam po
prostu mnie puść! Nie jestem moim ojcem, jak zamierzasz się na nim zemścić
skoro go tu nie ma. – Krzyknęłam.
- Huh, wiem,
że nie jesteś twoim ojcem, ale jeśli byłabyś martwa, jak twoja matka. –
Roześmiał się wiedząc, że mnie to zdenerwuje.
Siedziałam
cicho, utrzymując wolne tempo oddychania.
- Teraz,
zamierzam sprawić, że twój ojciec będzie żałował, że zadarł z takimi ludźmi jak
ja.
- I jak
to zrobisz? – Splunęłam.
Zanim
zrozumiałam, znowu mnie uderzył. Pięści
Adama spotykały się z moją twarzą wiele, wiele razy. Wiedziałam, że wyładowywał
swoją złość na mnie, wszystko, co mój ojciec zrobił w przeszłości, przechodziło
na mnie. Wiedziałam, że był to błąd.
- Przestań!
Proszę! – Płakałam, zwijając się z bólu, podczas gdy nadal byłam przywiązana do
tego cholernego krzesła.
Mogłam
poczuć krew, spływającą w dół mojej twarzy, zatrzymując swoją drogę na ustach.
-
Uśmiech. – Adam zadrwił, robiąc zdjęcie mojej posiniaczonej twarzy.
- I
wysłane. - Uśmiechnął się.
- Do kogo
to wysłałeś?
- Do
twojego ojca.
Wyszedł z
pokoju, zostawiając mnie z podbitym okiem, spuchniętą wargę i posiniaczonym…
wszystkim. Nawet nie miałam siły by płakać, ale nie mogłam zatrzymać łez, które
spływały po moich policzkach. Szloch wydobył się z moich ust, tworząc echo odbijające
się od ścian pokoju.
-
Ktokolwiek… proszę. – Płakałam.
Ale
wiedziałam, że nie mogę płakać zbyt głośno, albo Adam wróciłby i sprawił ból większy
od płaczu. Po chwili płaczu i próbowaniu uwolnić się z krzesła usłyszałam kroki
zbliżające się do pokoju. Nie mogłam zobaczyć drzwi przez krzesło, które było
ustawione do nich tyłem i nie wiem kto wchodził. Drzwi zamknęły się łagodnie i
kroki zbliżyły się.
-
Justin?! – Krzyknęłam.
- Alice,
co oni ci zrobili?! – Zapytał, jego twarz zmieniła kolor na jeszcze bledszy niż
zwykle.
- Pobili
mnie, ale teraz to nie ma znaczenia. Jesteś tu i teraz możemy stąd wyjść! – Powiedziałam
mając nadzieję.
Usiadł na
parapecie w pokoju, ciągnąc za końce włosów, potrząsając głową. Wtedy zdałam
sobie sprawę, on był częścią tego co tutaj się dzieje.
- Justin,
proszę nie mów że… - Powiedziałam, moje serce momentalnie przyśpieszyło.
- Tak, ja…
Ja cię tu zabrałem. – Odpowiedział.
-
Zabrałem cię tu żebyśmy mogli uzyskać informacje gdzie twój ojciec jechał, to
jest to co mi powiedzieli, nie mieli ci tego zrobić. – Powiedział, patrząc na
siniaki na mojej twarzy.
Zobaczyłam
jak łzy spływają w dół jego policzków, ocierając je szybko wstał i podszedł do
mnie. To był pierwszy raz kiedykolwiek, okazał jakieś uczucia.
- Przykro
mi, Alice. – Przeprosił mnie, dając mi buziaka w usta.
Mogłam
poczuć łzy w kącikach moich oczu, pomyślałam, że ten chłopak jest kimś komu
mogę zaufać. Wyglądał na niebezpiecznego i ciemnego, jednak gdy był ze mną, był
inną osobą, szczęśliwą.
- Odejdź
ode mnie. – Płakałam.
- Zamierzam
cię z tego wyciągnąć, wiem, że mi nie wierzysz, ale nie chciałem aby tak się
stało, zależy mi na tobie Alice, naprawdę. – Westchnął.
Wyszedł z
pokoju, jak słyszałam kroki na schodach.
Justin
POV
- Adam,
ja ci chyba wpierdolę!
- Co ty teraz tak krzyczysz, Bieber. – Odparł Adam.
- Pobiłeś
Alice mimo, że nigdy się na to nie zgodziłem!
- Zgodziłeś
się zabrać ją tutaj, a ja kurwa zrobię z nią co tylko mi się podoba bez względu
na to co ty mówisz!
- Mówiłeś,
że wszystko co zamierzasz z nią zrobić to spróbować namówić ją by nam
powiedziała, gdzie jej ojciec był, nie bić jej i wysyłać cholerne zdjęcia do
niego! – Krzyknąłem.
-
Dlaczego ta laska jest dla ciebie taka ważna, Bieber? – Adam zadrwił.
- Tak,
Justin zadurzył się w niewinnej dziewczynce. - Chris droczył się ze mną.
- Zamknij
się West, albo przysięgam przywalę ci.
-
Przepraszam, wiem, że twoje serce jest złamane, nie powinienem jeszcze bawić
się twoimi uczuciami. – Powiedział Chris, śmiejąc się.
- Okej
spójrz, jeśli oznacza to, że ona jest ważna dla ciebie, wypuść ją, zaprowadź do
twojego pokoju, niech ona się trochę ogarnie, przeproszę ją później, nie
powinienem… bić ją w ten sposób. – Adam westchnął.
- Jej
ojciec już ją bije, dlatego nie potrzebuje ciebie żeby to robić. – Wymamrotałem
zatrzaskując za sobą drzwi.
Wszedłem
na górę, idąc korytarzem aż nie dotarłem do pokoju Alice i otworzyłem drzwi.
- Co zrobisz
mi teraz? – Alice warknęłam.
- To
tylko ja. – Powiedziałem, starając się być delikatny dla niej.
- Oh,
ciebie też nie chcę widzieć. – Powiedziała, spuszczając wzrok na panele
podłogowe.
- Miałem
cię wypuścić, ale zgaduję, że nie chcesz mnie widzieć, wych…
- Nie,
zaczekaj. – Zawołała, jej głos był zachrypnięty i zmęczony.
Uśmiechnąłem
się, podchodząc i uwalniając ją z krzesła.
- Gdzie
mam się udać? – Spytała, patrząc przestraszona.
- Chodź.
Wziąłem
ją za rękę, pomagając wstać jej z krzesła i uważając żeby nie upadła, owinąłem
rękę wokół jej talii.
-
Pomagasz mi, ale to nie znaczy, że jestem na ciebie mniej zła. – Alice narzekała.
- Jest w
porządku. – Zaśmiałem się.
- Gdzie
mnie zabierasz? – Spytała.
- Mój
pokój.
- Czemu?
- Możesz wziąć
kąpiel i iść spać.
- Wezmę
kąpiel, ale nie śpię w tym domu. – Domagała się.
- Nie
zamierzam pozwolić im cię skrzywdzić, Alice. – Zapewniłem ją.
-
Wcześniej to zrobiłeś.
Były to
słowa, których nigdy nie chciałem usłyszeć od kogoś, o kogo troszczyłem się tak
bardzo i to naprawdę mnie wkurzyło, że pozwoliłem temu się zdarzyć. Nawet nie
wiem co sobie myślałem przywożąc ją tutaj. Doszliśmy do mojego pokoju,
posadziłem ją na łóżku i poszedłem do łazienki.
-
Dziękuje. – Powiedziała.
- Nie
dziękuj mi, zawodzę cię. – Powiedziałem, zamykając drzwi od łazienki kiedy
wyszedłem.
Nobody’s
POV
Justin
przesunął palcami po włosach, kiedy Alice relaksowała się gdy ciepła woda uspokajała
ją. Justin rozejrzał się po pokoju w frustracji podnosząc szklany wazon i w
gniewie rzucając nim o ściane.
- Justin?
– Alice zawoła.
- Tak? – Odpowiedział
odzyskiwał zdrowy rozsądek.
- Wszystko
w porządku? – Zapytała.
- Tak, po
prostu upuściłem szklankę, jest okej. – Powiedział zbierając rozbite kawałki.
- Jesteś
pewien?
- Tak,
nie martw się o mnie.
Alice
wyszła z kąpieli, wycierając się myślała co będzie nosić?
- Justin,
nie mam żadnych ubrań.
- To lepiej
dla mnie, kochanie. – Odpowiedział, niemal mogła sobie wyobraźcie ten jego
uśmieszek na twarzy.
- Zamknij
się. – Odparła.
- Teraz,
mogę wejść? – Spytał.
- Tak,
okej. – Powiedziała, zabezpieczając ręcznik wokół swojego ciała.
Wszedł
podając jej dresów i t-shirt.
-
Dziękuje.
-
Przestań mi dziękować. – Uśmiechnął się.
- Muszę,
to z grzeczności. – Wzruszyła ramionami.
Justin
spojrzał w jej oczy i widział tylko smutek i ona potrzebuje odpoczynku. Jej
twarz była wszędzie posiniaczona, czarne oczy i spuchnięte wargi.
- Tak mi
przykro, że to zrobił. – Przeprosił.
- Wiem. –
Skinęła głową.
Łzy ponownie
spływały po jego policzku, potrząsnął głową i wyszedł z łazienki by Alice mogła
się przebrać. Założyła ubrania na siebie i spojrzała w lustro na jej twarz,
była w szoku. Jeszcze nie widziała swojej twarzy i nie mogła uwierzyć, że było
tak źle jak myślała. Ona nie mogła zostać w domu z tymi ludźmi. Ale nie mogła
też zostać sama. Westchnęła i opuściła łazienkę. Widziała Justina, siedzącego
na skraju łóżka plecami do niej.
-
Wszystko w porządku? – Spytała.
- Po
prostu jestem zły, że ci to zrobili. – Powiedział.
Wstał i
podszedł do niej, obejmując ją ramionami.
- Będę
cię chronić, dobrze? – Przytulił ją delikatnie.
Skinęła
głową na jego piersi.
- Wiem,
że czujesz się okropnie ale mam zamiar zrobić to lepiej. – Szepnął do jej ucha.
– Co tylko będzie trzeba.
__________________________________________________________
heej! :) rozdział tłumaczony przez: @ohhcanadian i mam nadzieję, że nie jest tak źle. Haha, od dzisiaj również i ja będę tłumaczyć. Jeśli macie jakieś pytania do mnie to zapraszam na twitterze bądź ask - malikmydestiny i to chyba na tyle, błędów raczej nie ma, a jak coś to przepraszam.
i jeszcze jeśli macie wasze ulubione typy lub życzenia co do nietłumaczonych fanfiction to proszę zgłoście się do mnie na twitterze bo szukam jakiegoś dobrego do tłumaczenia tylko przeze mnie i nic znaleźć nie mogę. :)
ale się dzieje :o
OdpowiedzUsuńkurde ;O czekam na kolejny rozdział asdfghjk
OdpowiedzUsuńAwww troszczy się o nią *-*
OdpowiedzUsuńOmfg avdbxhxv
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać następnego ;3
OdpowiedzUsuńAww, Justin się nią zaopiekował :3
OdpowiedzUsuńcudne! ♥
OdpowiedzUsuńCzekam na nn :)
OdpowiedzUsuńBoskie
OdpowiedzUsuńsuuuuper. <3
OdpowiedzUsuńczekam na następny.
głupio, że Justin to zaplanował bo to w sumie przez niego, no ale żałuje tego i taki słodki jest dfhdsklfh ale ona na pewno tak szybko mu tego nie wybaczy :( ale i tak są słodcy dklfdskh
OdpowiedzUsuńświetne tłumaczenie i czekam na następny :)
świetne tłumaczenie. ;D
OdpowiedzUsuńdziękuję, że tłumaczysz! ;)
OdpowiedzUsuńzapowiada się świetnie
Świetnie tłumaczysz nie mogę się doczekać następnych !
OdpowiedzUsuńŚwietnie, że Ty też tłumaczysz :)
OdpowiedzUsuńRozdział świetny, tyle się dzieje, ciekawe jak będzie potem. :)
@Solumss
świetnie tłumaczysz! :)
OdpowiedzUsuńnie mogę się doczekać co dalej
dziękuję <3
@aania46
super rozdział ! zapraszam na rozdział 1 na moim blogu http://never-say-never-and-believe-in-dreams.blogspot.com
OdpowiedzUsuńasdfghjkl, <3
OdpowiedzUsuńefgarbevrfbae
OdpowiedzUsuńibnaUBOabuoisadugb <3
OdpowiedzUsuńmvdfjknfvdhbnfvhd <3
OdpowiedzUsuńCzekam na nn ! Super rozdział !!! Mogłabym być informowana na tt ? @secuteJDB
OdpowiedzUsuńKiedy następny ?
OdpowiedzUsuńKiedy kurdee będzie nn to jest denerwujące chciałaś pisać opowiadanie to je dokończ a nie stajesz i masz to w dupie. Tak sie składa że wielu osobom podoba sie opowiadanie a ty to psujesz jak nie chcesz pisać napisz post sorry ale to koniec opowiadania. A nie to takie trudne nie jest do cholery-'--,-
OdpowiedzUsuńKto ci do cholery powiedział, że mam to w dupie co? Bo ja nic takiego nigdy nie powiedziałam, a ty mi tutaj z jakimiś chorymi wnioskami wyskakujesz.
Usuń