sobota, 11 maja 2013

Rozdział 8: Co tylko będzie trzeba.


- Adam po prostu mnie puść! Nie jestem moim ojcem, jak zamierzasz się na nim zemścić skoro go tu nie ma. – Krzyknęłam.
- Huh, wiem, że nie jesteś twoim ojcem, ale jeśli byłabyś martwa, jak twoja matka. – Roześmiał się wiedząc, że mnie to zdenerwuje.
Siedziałam cicho, utrzymując wolne tempo oddychania.
- Teraz, zamierzam sprawić, że twój ojciec będzie żałował, że zadarł z takimi ludźmi jak ja.
- I jak to zrobisz? – Splunęłam.
Zanim zrozumiałam, znowu mnie uderzył.  Pięści Adama spotykały się z moją twarzą wiele, wiele razy. Wiedziałam, że wyładowywał swoją złość na mnie, wszystko, co mój ojciec zrobił w przeszłości, przechodziło na mnie. Wiedziałam, że był to błąd.
- Przestań! Proszę! – Płakałam, zwijając się z bólu, podczas gdy nadal byłam przywiązana do tego cholernego krzesła.
Mogłam poczuć krew, spływającą w dół mojej twarzy, zatrzymując swoją drogę na ustach.
- Uśmiech. – Adam zadrwił, robiąc zdjęcie mojej posiniaczonej twarzy.
- I wysłane. -  Uśmiechnął się.
- Do kogo to wysłałeś?
- Do twojego ojca.
Wyszedł z pokoju, zostawiając mnie z podbitym okiem, spuchniętą wargę i posiniaczonym… wszystkim. Nawet nie miałam siły by płakać, ale nie mogłam zatrzymać łez, które spływały po moich policzkach. Szloch wydobył się z moich ust, tworząc echo odbijające się od ścian pokoju.
- Ktokolwiek… proszę. – Płakałam.
Ale wiedziałam, że nie mogę płakać zbyt głośno, albo Adam wróciłby i sprawił ból większy od płaczu. Po chwili płaczu i próbowaniu uwolnić się z krzesła usłyszałam kroki zbliżające się do pokoju. Nie mogłam zobaczyć drzwi przez krzesło, które było ustawione do nich tyłem i nie wiem kto wchodził. Drzwi zamknęły się łagodnie i kroki zbliżyły się.
- Justin?! – Krzyknęłam.
- Alice, co oni ci zrobili?! – Zapytał, jego twarz zmieniła kolor na jeszcze bledszy niż zwykle.
- Pobili mnie, ale teraz to nie ma znaczenia. Jesteś tu i teraz możemy stąd wyjść! – Powiedziałam mając nadzieję.
Usiadł na parapecie w pokoju, ciągnąc za końce włosów, potrząsając głową. Wtedy zdałam sobie sprawę, on był częścią tego co tutaj się dzieje.
- Justin, proszę nie mów że… - Powiedziałam, moje serce momentalnie przyśpieszyło.
- Tak, ja… Ja cię tu zabrałem. – Odpowiedział.
- Zabrałem cię tu żebyśmy mogli uzyskać informacje gdzie twój ojciec jechał, to jest to co mi powiedzieli, nie mieli ci tego zrobić. – Powiedział, patrząc na siniaki na mojej twarzy.
Zobaczyłam jak łzy spływają w dół jego policzków, ocierając je szybko wstał i podszedł do mnie. To był pierwszy raz kiedykolwiek, okazał jakieś uczucia.
- Przykro mi, Alice. – Przeprosił mnie, dając mi buziaka w usta.
Mogłam poczuć łzy w kącikach moich oczu, pomyślałam, że ten chłopak jest kimś komu mogę zaufać. Wyglądał na niebezpiecznego i ciemnego, jednak gdy był ze mną, był inną osobą, szczęśliwą.
- Odejdź ode mnie. – Płakałam.
- Zamierzam cię z tego wyciągnąć, wiem, że mi nie wierzysz, ale nie chciałem aby tak się stało, zależy mi na tobie Alice, naprawdę. – Westchnął.
Wyszedł z pokoju, jak słyszałam kroki na schodach.

Justin POV

- Adam, ja ci chyba wpierdolę!
-  Co ty teraz tak krzyczysz, Bieber. – Odparł Adam.
- Pobiłeś Alice mimo, że nigdy się na to nie zgodziłem!
- Zgodziłeś się zabrać ją tutaj, a ja kurwa zrobię z nią co tylko mi się podoba bez względu na to co ty mówisz!
- Mówiłeś, że wszystko co zamierzasz z nią zrobić to spróbować namówić ją by nam powiedziała, gdzie jej ojciec był, nie bić jej i wysyłać cholerne zdjęcia do niego! – Krzyknąłem.
- Dlaczego ta laska jest dla ciebie taka ważna, Bieber? – Adam zadrwił.
- Tak, Justin zadurzył się w niewinnej dziewczynce. - Chris droczył się ze mną.
- Zamknij się West, albo przysięgam przywalę ci.
- Przepraszam, wiem, że twoje serce jest złamane, nie powinienem jeszcze bawić się twoimi uczuciami. – Powiedział Chris, śmiejąc się.
- Okej spójrz, jeśli oznacza to, że ona jest ważna dla ciebie, wypuść ją, zaprowadź do twojego pokoju, niech ona się trochę ogarnie, przeproszę ją później, nie powinienem… bić ją w ten sposób. – Adam westchnął.
- Jej ojciec już ją bije, dlatego nie potrzebuje ciebie żeby to robić. – Wymamrotałem zatrzaskując za sobą drzwi.
Wszedłem na górę, idąc korytarzem aż nie dotarłem do pokoju Alice i otworzyłem drzwi.
- Co zrobisz mi teraz? – Alice warknęłam.
- To tylko ja. – Powiedziałem, starając się być delikatny dla niej.
- Oh, ciebie też nie chcę widzieć. – Powiedziała, spuszczając wzrok na panele podłogowe.
- Miałem cię wypuścić, ale zgaduję, że nie chcesz mnie widzieć, wych…
- Nie, zaczekaj. – Zawołała, jej głos był zachrypnięty i zmęczony.
Uśmiechnąłem się, podchodząc i uwalniając ją z krzesła.
- Gdzie mam się udać? – Spytała, patrząc przestraszona.
- Chodź.
Wziąłem ją za rękę, pomagając wstać jej z krzesła i uważając żeby nie upadła, owinąłem rękę wokół jej talii.
- Pomagasz mi, ale to nie znaczy, że jestem na ciebie mniej zła. – Alice narzekała.
- Jest w porządku. – Zaśmiałem się.
- Gdzie mnie zabierasz? – Spytała.
- Mój pokój.
- Czemu?
- Możesz wziąć kąpiel i iść spać.
- Wezmę kąpiel, ale nie śpię w tym domu. – Domagała się.
- Nie zamierzam pozwolić im cię skrzywdzić, Alice. – Zapewniłem ją.
- Wcześniej to zrobiłeś.
Były to słowa, których nigdy nie chciałem usłyszeć od kogoś, o kogo troszczyłem się tak bardzo i to naprawdę mnie wkurzyło, że pozwoliłem temu się zdarzyć. Nawet nie wiem co sobie myślałem przywożąc ją tutaj. Doszliśmy do mojego pokoju, posadziłem ją na łóżku i poszedłem do łazienki.
- Dziękuje. – Powiedziała.
- Nie dziękuj mi, zawodzę cię. – Powiedziałem, zamykając drzwi od łazienki kiedy wyszedłem.

Nobody’s POV

Justin przesunął palcami po włosach, kiedy Alice relaksowała się gdy ciepła woda uspokajała ją. Justin rozejrzał się po pokoju w frustracji podnosząc szklany wazon i w gniewie rzucając nim o ściane.
- Justin? – Alice zawoła.
- Tak? – Odpowiedział odzyskiwał zdrowy rozsądek.
- Wszystko w porządku? – Zapytała.
- Tak, po prostu upuściłem szklankę, jest okej. – Powiedział zbierając rozbite kawałki.
- Jesteś pewien?
- Tak, nie  martw się o mnie.
Alice wyszła z kąpieli, wycierając się myślała co będzie nosić?
- Justin, nie mam żadnych ubrań.
- To lepiej dla mnie, kochanie. – Odpowiedział, niemal mogła sobie wyobraźcie ten jego uśmieszek na twarzy.
- Zamknij się. – Odparła.
- Teraz, mogę wejść? – Spytał.
- Tak, okej. – Powiedziała, zabezpieczając ręcznik wokół swojego ciała.
Wszedł podając jej dresów i t-shirt.
- Dziękuje.
- Przestań mi dziękować. – Uśmiechnął się.
- Muszę, to z grzeczności. – Wzruszyła ramionami.
Justin spojrzał w jej oczy i widział tylko smutek i ona potrzebuje odpoczynku. Jej twarz była wszędzie posiniaczona, czarne oczy i spuchnięte wargi.
- Tak mi przykro, że to zrobił. – Przeprosił.
- Wiem. – Skinęła głową.
Łzy ponownie spływały po jego policzku, potrząsnął głową i wyszedł z łazienki by Alice mogła się przebrać. Założyła ubrania na siebie i spojrzała w lustro na jej twarz, była w szoku. Jeszcze nie widziała swojej twarzy i nie mogła uwierzyć, że było tak źle jak myślała. Ona nie mogła zostać w domu z tymi ludźmi. Ale nie mogła też zostać sama. Westchnęła i opuściła łazienkę. Widziała Justina, siedzącego na skraju łóżka plecami do niej.
- Wszystko w porządku? – Spytała.
- Po prostu jestem zły, że ci to zrobili. – Powiedział.
Wstał i podszedł do niej, obejmując ją ramionami.
- Będę cię chronić, dobrze? – Przytulił ją delikatnie.
Skinęła głową na jego piersi.
- Wiem, że czujesz się okropnie ale mam zamiar zrobić to lepiej. – Szepnął do jej ucha. – Co tylko będzie trzeba.

__________________________________________________________

heej! :) rozdział tłumaczony przez: @ohhcanadian i mam nadzieję, że nie jest tak źle. Haha, od dzisiaj również i ja będę tłumaczyć. Jeśli macie jakieś pytania do mnie to zapraszam na twitterze bądź ask - malikmydestiny i to chyba na tyle, błędów raczej nie ma, a jak coś to przepraszam.

i jeszcze jeśli macie wasze ulubione typy lub życzenia co do nietłumaczonych fanfiction to proszę zgłoście się do mnie na twitterze bo szukam jakiegoś dobrego do tłumaczenia tylko przeze mnie i nic znaleźć nie mogę. :)

25 komentarzy:

  1. kurde ;O czekam na kolejny rozdział asdfghjk

    OdpowiedzUsuń
  2. Awww troszczy się o nią *-*

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie mogę się doczekać następnego ;3

    OdpowiedzUsuń
  4. Aww, Justin się nią zaopiekował :3

    OdpowiedzUsuń
  5. Czekam na nn :)

    OdpowiedzUsuń
  6. suuuuper. <3
    czekam na następny.

    OdpowiedzUsuń
  7. głupio, że Justin to zaplanował bo to w sumie przez niego, no ale żałuje tego i taki słodki jest dfhdsklfh ale ona na pewno tak szybko mu tego nie wybaczy :( ale i tak są słodcy dklfdskh
    świetne tłumaczenie i czekam na następny :)

    OdpowiedzUsuń
  8. dziękuję, że tłumaczysz! ;)
    zapowiada się świetnie

    OdpowiedzUsuń
  9. Świetnie tłumaczysz nie mogę się doczekać następnych !

    OdpowiedzUsuń
  10. Świetnie, że Ty też tłumaczysz :)
    Rozdział świetny, tyle się dzieje, ciekawe jak będzie potem. :)
    @Solumss

    OdpowiedzUsuń
  11. świetnie tłumaczysz! :)
    nie mogę się doczekać co dalej
    dziękuję <3

    @aania46

    OdpowiedzUsuń
  12. super rozdział ! zapraszam na rozdział 1 na moim blogu http://never-say-never-and-believe-in-dreams.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  13. efgarbevrfbae

    OdpowiedzUsuń
  14. Czekam na nn ! Super rozdział !!! Mogłabym być informowana na tt ? @secuteJDB

    OdpowiedzUsuń
  15. Kiedy następny ?

    OdpowiedzUsuń
  16. Kiedy kurdee będzie nn to jest denerwujące chciałaś pisać opowiadanie to je dokończ a nie stajesz i masz to w dupie. Tak sie składa że wielu osobom podoba sie opowiadanie a ty to psujesz jak nie chcesz pisać napisz post sorry ale to koniec opowiadania. A nie to takie trudne nie jest do cholery-'--,-

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kto ci do cholery powiedział, że mam to w dupie co? Bo ja nic takiego nigdy nie powiedziałam, a ty mi tutaj z jakimiś chorymi wnioskami wyskakujesz.

      Usuń